Relacja XII zlotu CG w Pieczyskach, 11-13 listopada 2005
Calibry we mgle.
Pieczyska (Koronowo) pod Bydgoszczą to już tradycyjne miejsce naszych jesiennych zlotów. Zakończyliśmy
trzeci sezon działalności klubu Calibra Group i mamy nadzieję, że kolejne będą równie ciekawe. Biorąc
pod uwagę porę roku pogoda była nienajgorsza, co pozwoliło przeprowadzić konkurs KJS na torze
bydgoskiego PZMotu i skorzystać z szerokiej drogi w Koronowie. Uczestników zlotu było mniej niż w Łebie
(13 Calibr): niestety usterki techniczne i sprawy osobiste wielu osobom nie pozwoliły skorzystać z
naszego zaproszenia.
Plan działania.
Można powiedzieć, że plan zlotu był taki jak zawsze: w piątek wspólne spotkanie przy stole i czymś
mocniejszym, w sobotę różne atrakcje sportowo-towarzyskie, wieczorem softowa powtórka piątku, a w
niedzielę jeszcze kilka godzin razem i wyjazd do domu.
Na piątkowym stole znalazła się między innymi wódka z logo CG. Wodnik pokazał nowe flagi klubowe,
najmłodsze uczestniczki zlotu (a potem nie tylko one) grały w twistera i nikomu nie było smutno.
Przed północą byliśmy już prawie w komplecie, wypiliśmy winko pokoju, a osoby grające w karaoke
straciły poczucie czasu. O samochodach raczej nie rozmawialiśmy. Wieczór był też dobrą okazją, by
lepiej poznać osoby, które przyjechały do nas po raz pierwszy :)
Sobotnie zmagania.
Noc była krótka, a pobudka raczej bolesna, ale o 9.00 zjedliśmy obfite śniadanie (nie to co w Łebie...)
i po 10.00 nasza grupa pojechała do Bydgoszczy. Nie obyło się bez obowiązkowego postoju na stacji
benzynowej i grupowego przejazdu. Wkrótce staliśmy na zarezerwowanym dla nas torze kartingowym. Deszcz
nie padał, ale asfalt był dosyć mokry. Ustaliśmy trasę przejazdu i zaczęły się jazdy próbne. Było 11
Calibr, kilkanaście ostrych zakrętów i 3 godziny czasu. Tor kartingowy jest trochę za krótki i za ostry
na nasze samochody, ale zabawa była wyśmienita. Zaczęliśmy z czasami okrążenia rzędu 1 min. 13 sekund,
a pod koniec "zawodów" kilka osób osiągnęło 1 minutę 05 sekundy. Czarnym koniem okazał się Piczon w
morskiej Calibrze, który początkowo nie chciał w ogóle startować, a już w pierwszej turze osiągnął
najlepszy czas. Na mocno pochylonych i wilgotnych zakrętach klika razy wypadliśmy poza tor na zieloną
trawkę, ostra jazda nie popłacała i każdy uślizg oznaczał stratę czasu. Każdy miał okazję przejechać
klika razy i każdy chciał wypaść jak najlepiej. Najbardziej zdeterminowany Wodnik w V6 osiągnął
najlepszy czas. Piczon, Marki, Adach, Wachacz i Shark też pojechali znakomicie.
Przed 14.00 opuściliśmy tor i stanęliśmy pod pobliską Galerią Pomorską. Był czas na obiad, który
zjedliśmy w miłej atmosferze. W tym samym miejscu na godzinę 16.00 mieliśmy zarezerwowany bowling,
zatem obyło się bez zbędnych przejazdów po mieście. Do naszej dyspozycji były 3 tory ("tor" to słowo
kluczowe dla każdego fana motoryzacji...). Na każdym grało po 8 osób. Podobnie jak rok wcześniej
grała muzyka, można było usiąść, napić się, popatrzeć jak grają inni i samemu spróbować zabawy
w kręgle. Również i w tej konkurencji były niespodzianki... Wygrał bowiem Goliath, który pierwszy
raz grał w kręgle. Czy pomogły mu buty w rozmiarze 50? Nie wiemy... W klubowym (również dosłownie)
nastroju minęły kolejne 2 godziny.
Pełna akcja do końca.
Po bowlingu opuściły nas Calibry szczecińskie, a reszta pojechała w stronę Koronowa na grillową kolację
w wiejskiej karczmie. Po raz kolejny okazało się, że warto tam wracać. Następnie w ciemnościach i
gęstej mgle pojechaliśmy do ośrodka Polonez.
Czas "wolny" poświęciliśmy na odświeżenie się, przygotowanie dyplomów, przejrzenie zdjęć i wizytę na
naszym forum internetowym.
PóĽnym wieczorem zebraliśmy się na sali, gdzie spędziliśmy drugi wspólny wieczór. Shark wręczył dyplomy
dla zwycięzców sportowych konkurencji (KJS i bowling) i dla wszystkich uczestników zlotu. Sylwia i
Luksi dostarczyli nam kolejną porcję opowieści na wesoło, przekąsiliśmy i przepiliśmy małe co nieco.
Krótko po północy wszyscy poszli spać po dniu pełnym wrażeń.
I jeszcze niedziela.
W niedzielę po śniadaniu poszliśmy na chwilę nad pobliskie jezioro, potem spakowaliśmy się i pojechaliśmy
na poszerzony odcinek drogi, który znajduje się w lesie niedaleko Koronowa. Tam stanęliśmy na parkingu i
sprawdziliśmy osiągi naszych Calibr. Długa i pusta droga pozwalała na start równoległy i osiąganie
znacznych prędkości. Można było zobaczyć wyścigi Calibry V6 (Wachacz) i Calibry XE (Andres, potem Adach),
dwóch "ósemek" (Pawcik i Jarek), ósemki (Pawcik) i szesnastki (Andres), dwóch szesnastek (Adach i
Andres). Potem pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy do domów.
Podziękowania.
Jak wiadomo żaden zlot nie robi się "sam". Pragniemy podziękować Markiemu za przygotowanie zlotu,
rezerwację toru w PZMocie i bowlingu oraz Sharkowi za rezerwację ośrodka. A także wszystkim, którzy
swoją obecnością i postawą sprawili, że i ten zlot możemy zaliczyć do bardzo udanych.
Do zobaczenia wiosną.
W okresie zimowym z pewnością nadarzą się okazje do spotkań lokalnych, ale kolejny duży zlot odbędzie
się dopiero na wiosnę. Tym samym kończy się kolejny sezon motoryzacyjny... Zimą będzie czas na
realizację planów tuningowych i wspominanie wspólnie spędzonych chwil. Pomogą w tym liczne zdjęcia
i filmy ze zlotów. Zapraszamy również na fora internetowe. Do zobaczenia!!!
Andres74
|