Środa, 22 pazdziernika 2025, Imieniny: Haliszki, Lody, Przybysława Sprawdź swoją pocztę » 
Login:  
MENU GŁÓWNE
Najważniejsze
  • O klubie Calibra Group
  • Historia i modele calibry
  • Forum dyskusyjne
  • Galerie zdjęć
  • Dział techniczny
  • Dział tuningowy
  • Lista klubowiczów
  • Spotkania klubowe
  • Download
  • Katalog stron www
  • Firmy patronackie
  • Archiwum wiadomości
  • Czat CG (Ilość osób: 0)

Dla klubowiczów dostep zablokowany

Zawsze pod ręką
  • Regulamin klubu i statut
  • Umowa kupna - sprzedaży
  • Kultowe coupé (89-97)
  • Test na prawo jazdy

Najnowsze testy
  • Calibra 16V 100.000 km
  • Calibra Turbo 100.000 km
  • Calibra V6 vs Calibra Turbo

SZYBKI KONTAKT
Jeśli masz propozycje, uwagi lub komentarze odnośnie serwisu to nie wahaj się napisać do nas!

info@calibragroup.pl

Na pewno będą to dla nas cenne informacje.

REKLAMA
reklama
Brak bannerów!

SPOTKANIA KLUBOWE
Relacja X zlotu CG w Sobieszewie, 22-24 kwietnia 2005

Andres: Nadal żałuję, ale na zlot nie przyjechałem... Pewnie zaczęło się jak zwykle, czyli świetną zabawą?
V3Wi: Zjechaliśmy się tradycyjnie w piątek wieczór, trochę to trwało. Ktoś powiedział, że są kłopoty z ogrzewaniem, a tu temperatura miała spaść poniżej zera. Ale mile zaskoczono nas ogniskiem i integracja przebiegała prawidłowo. Po dwóch godzinach ogień zaczął przygasać, drewno się skończyło i przenieśliśmy się do sali wynajętej specjalnie dla nas (nikogo innego i tak tu nie było). Ochoczo przystąpiliśmy do dyskusji wspomaganych solidną konsumpcją wódki. Nie zabrakło klasyków (dowcipy o koniu...), zresztą Marki i Hołek polewali. Tego wieczoru miało też miejsce rozstrzygnięcie pierwszego z konkursów - w kategorii "najgłośniejszy wydech" Lucifer Kamila nie dał reszczcie żadnych szans.

A: Coś mi to mówi...
V: Po północy towarzystwo zaczęło się wykruszać, część pojechała do domu, inni - pozytywnie zresetowani - udali się do domków. Około 2 w nocy trafiłem do jednego z nich. Co działo się z resztą ciężko powiedzieć. Rano była pobudka, prysznice, śniadanka, zmuszony byłem zasępić kawę... (ale mniejsza o to). Potem jedna z grup (w tym ja) pojechała na wycieczkę do Trójmiasta, a reszta robiła cokolwiek...

A: Potrzebne będą ich zeznania.
V: Owszem, przydadzą się dla pełnego obrazu zlotu..Tak czy inaczej, większość pojechała najpierw do Sopotu. Mały lans w okolicach Monte Cassino/molo (dobra Calibra to taka, która po zerwaniu lacza w tym miejscu złapie przyczepność dopiero pod Grand Hotelem). Potem spacer na molo. Niestety, było częściowo zamknięte ale czas upływał wesoło, głównie dzięki popisom Dziedzia na wspomaganiu z balonu napełnionego helem.

A: Na molo śpiewaliście jakieś piosenki o białych łabędziach?
V: Nie, tylko Dziedzio różne rzeczy opowiadał. Ubawieni poszliśmy w górę Monte Cassino. Ja osobiście szukałem bankomatu z Sylą i Luksim, reszta zaległa w okolicach McDonalds'a. Potem przeszliśmy do samochodów i pojechaliśmy do Gdańska na obiad. Zarezerwowałem odpowiednią ilość miejsc w restauracji z kuchnią śródziemnomorską.

A: Jakieś kaskadowe kontrole prędkości?
V: Też, ale do tego dojdziemy. Przy wyjściu niespodzianka. Niektórzy byli tego dnia pasażerami więc raczyli się złocistym napojem z pianką. Butelki w ich rękach najwyraźniej nie spodobały się przejeżdżającemu patrolowi policji. Padła jedna ofiara, ale dzięki refleksowi jednego z klubowiczów (nie powiem którego) skończyło się na pouczeniu. Patrol pojechał, a my nadal rozbawieni pojechaliśmy na gokarty. To był kolejny punkt programu. Dużo opowiadać nie trzeba. Adrenalina i dobra zabawa, nikt nie pamięta wyników, ale czy to ważne? Pozostał jednak niedosyt - za krótko!! Po dalszych pogaduchach kolonia dostała czas wolny i rozjechaliśmy się w różnych kierunkach, było po 17:30.

A: To już czas na kolejną imprezę.
V: Tak tak, ale na zlotach nawet droga powrotna może być ciekawa. Nie obyło się bez wyścigów spod świateł (w tym jeden z zaskakującym wynikiem) i zwiedzania robót drogowych w centrum Gdańska, zaplanowanych zresztą na dwa lata...

A: Wygładzaliście piasek dokładkami zderzaków?
V: Dziedzio wygładził nawet asfalt, a właściwie to asfalt wygładził jego zderzak.

A: Kamil się ucieszył.
V: Lakierowanie odbyło się już następnego dnia. Wracając do tematu. Na wylocie z trójmiasta dołączył do nas przyjazny motocyklista. Od razu skojarzyłem - to nasz dawny klubowy kolega Arci.

A: Pewnie chciał, żeby go przeprosić za sprzedaż Silver pewnej osobie, haha?
V: Nie da się ukryć, był oburzony . Diabeł nas podkusił, by spróbować wyścigów z rolowanego. W akompaniamencie ryku dziesięciu cylindrów (+nie mam pojęcia ile, ale chyba dwa w motorze) goniliśmy go z Amorphisem, a wyjeżdżając zza zakrętu wpadliśmy na przenośny fotoradar. Hm, dziś dostałem telefon z komendy ruchu drogowego. Podobno mam zdjęcia do odbioru? Mam nadzieję, że chociaż ładnie wyszedłem.. W końcu, prawie bez dalszych przygód (poszła jedna z dokładek na moście pontonowym), wróciliśmy do ośrodka. Minęła godzina na podziwianiu motoru Arciego i na sesjach zdjęciowych. Dołączyła reszta osób i można było rozpocząć to co tygrysy lubią najbardziej - imprezę!

A: Ja naprawdę nie mogłem przyjechać na zlot!!!
V: Słusznie żałujesz. Zaczęliśmy od wyborów najładniejszej Calibry zlotu - walka była wyrównana, pojedyncze głosy zaważyły o wyniku. Wygrał Dziedzio i jego (może powiem to po angielsku Black Bitch), przed Nimphe i mną. Zwycięzca otrzymał puchar, z którego musiał wypić piwo, choć mocno się sprzeciwiał, ale cóż znaczy siła złego na jednego :). Potem był kolejny konkurs: literacki (naprawdę). Spojler, ufundowany przez gdańską firmę Hanord, wygrał Greef, wspierany przez Madźkę. Ich "Oda do Calibry" to naprawdę klasa sama w sobie. Zachował się rękopis tego dzieła (a jak!)... W dalszej części wieczoru kontynuowaliśmy "konsumpcję", próbowano czarów (nic strasznego, parę siniaków, mniejsza o szczegóły), ale tego wieczoru moc nie była z nami. Dosyć wcześnie (w końcu to sobota), towarzystwo po angielsku się ulotniło (wódka zresztą też). Na szczęście Amorphis trzymał skrzynkę piwa na czarną godzinę. W bagażniku, oczywiście. W końcu zostaliśmy w trzech, przenieśliśmy się do domku, a chłopaki dzielnie trzymali się do białego rana. Ja nie wiem nawet kiedy zasnąłem.

A: Gdyby taki zlot trwał cały tydzień...
V: Oj, to by się działo! Rano pobudka, pogoda zrobiła nam figla, temperatura spadła, do tego zanosiło się na deszcz. Udaliśmy się na śniadanie do pizzeri w Sobieszewie, tam po konsultacjach zrezygnowaliśmy z przejazdu do Gdyni. Część osób musiała wracać do domu, pozostali też byli zmęczeni tempem poprzednich dwóch dni.

A: Czytelnik odetchnie z ulgą...
V: Jeżeli czytelnikowi zrobi się miło, to niech wie, że jeden z autorów tej relacji też oddycha z ulgą...
Pożegnaliśmy się więc wszyscy i w doskonałych humorach, z bagażem cudownych wspomnień rozjechaliśmy się do domów.
W tym miejscu ogromne podziękowania dla organizatorów, czyli niezastąpionej Idy i Dziedzia, to w dużej mierze dzięki ich wysiłkom zlot był tak udany!

A: Jakieś przesłanie dla osób, które wahają się, czy przyjechać na kolejny zlot?
V: Wypada powiedzieć tylko: Jeżeli nie zamierzacie przyjechać, to żałujcie już dziś!

V3Wi & Andres74


powrót do poprzedniej strony

ZDJĘCIE TYGODNIA
Calibra Group zdjęcie tygodnia

NA SZYBKO
Nowe wiadomości
6 ICT Relacja!
Projekty Opla Calibry B?

Forum dyskusyjne
Ogłoszenia drobne
Kącik techniczny
Porozmawiaj o tuningu
Poradnik kupującego


Katalog stron www
HANORD tuning
Tuning.info.pl
Streetracing w Polsce
Calibra Community


ZDJĘCIE MIESIĄCA

Calibra Group zdjęcie miesiaca

ANKIETA
Czy Calibra
dla Ciebie to?

Samochod usportowiony
Piękne coupe GT
Zwykly samochód
Nadaje się tylko
do kasacji

księga gości  ::  zarząd klubu  ::  statystyki  ::  warunki współpracy  ::  kontakt  ::  Design thekingdom.pl